W bardzo odległych czasach, gdy nikt nie myślał jeszcze, że Kudowa będzie sławnym uzdrowiskiem, kiedy na jej miejscu stała tylko niewielka osada nie mająca nawet nazwy, zszedł z gór utrudzony wędrowiec.

Długie lata wędrówki po górach, przeprowadzanie różnych ludzi, a także i karawan kupieckich osłabiły go, poczuł się chory. Postanowił więc szukać porady i lekarstwa w dalekim, większym od innych grodzie.

Poczuł się tak słaby, że postanowił odpocząć w pierwszej napotkanej chatce. Spotkał się w niej z ogromną życzliwością gospodarzy. Najbardziej cieszyła się gościem ich piękna córka, panna o wiotkiej kibici, wielkich niebieskich oczach i długich opadających na szczupłe ramiona jasnych włosach. Była ona nie tylko piękna ale i bardzo wszystkim życzliwa. Wszyscy ją bardzo lubili i nazywali pieszczotliwie Acik, co zapewne było skrótem jej właściwego imienia, którego nikt nie używał, a może nawet nie wszyscy je pamiętali.

Kawalerowie zabiegali o jej względy i miłość, ale dla wszystkich uśmiechnięta i przymilna Acik do tej pory żadnemu z nich nie oddala swojego serca. Opowiadano ściszonym głosem, że kiedy nawet sam Liczyrzepa – król duch Gór Olbrzymich, którego ludzie nie tylko szanowali ale i bali się, poprosił ją o rękę, odważyła się odmówić. Co o dziwo nie tylko nie rozgniewało króla gór ale spowodowało jego przychylność. Obiecał nawet jej pomoc w każdej potrzebie.

Piękna panna wraz z rodzicami i sąsiadami chętnie słuchała opowiadań wędrowca. Coraz bardziej mu się przyglądając, zrozumiała, że go kocha pierwszą, ogromną miłością. To też szybciej niż inni zauważyła, że wędrowiec coraz częściej ukrywa ból i cierpienie. Poszła więc razem z nim po ratunek do wielkiego grodu, a kiedy okazało się, że żadne lekarstwa nie pomagają, a ukochany cierpi coraz bardziej, postanowiła poprosić o pomoc Liczyrzepę.

Bała się bardzo ale nie widząc innego ratunku ubrała się jeszcze ładniej niż zwykle i poszła w góry. Po wejściu między pierwsze drzewa ogromnego lasu gdy zauważyła Liczyrzepę zlękła się. Ale Król Gór pierwszy łagodnie ją powitał, uspokoił i oznajmił, że wie z czym do niego przychodzi poczym przytulił ją drżącą do swojej ogromnej piersi, posadził na kolanach i głaszcząc jej piękne włosy jedną ręką, drugą ukradkiem ocierał łzy wzruszenia wywołanego miłością i odwagą dziewczyny.

Po chwili podarował jej cztery, małe przezroczyste kuleczki mówiąc:

– Rzucaj co tydzień jedną kuleczkę na ziemię, w pobliżu gór gdzie mieszkasz bo dalej moja czarodziejska moc nie sięga, a w każdym miejscu na które kuleczka upadnie tryśnie woda. Podawaj tę wodę ukochanemu co tydzień z nowego źródełka, trzy razy dziennie, to uratujesz go.

Woda miała dziwny smak, inny niż z pozostałych źródeł. Okazała się uzdrawiająca bo po czterech tygodniach zbolałe serce wędrowca zostało wyleczone. Uzdrowiony wrócił w swoje ukochane góry i dalej oprowadza ludzi, pokazując im piękno i bogactwa tej ziemi sławiąc piękną pannę oraz uzdrawiające wody. Na pewno na jakimś szlaku go spotkacie.

Piękna panna często widziana jest w zwiewnych szatach przy źródłach, kiedy zabiega o ich czystość i uzdrawiające moce.

Czysta miłość pięknej panny i wędrowca przetrwała do dziś, to też co pewien czas można spotkać ich razem.

Sława wód promieniowała coraz dalej. Przybywało coraz więcej ludzi z coraz bardziej odległych stron. Trzeba było znaleźć więcej uzdrawiającej wody, odwiercać nowe źródła. Z każdego z nich tryska woda zdrowia, radości i miłości jako, że dzięki wielkiej miłości powstały.